hm. Andrzej Glass 

22 lutego to międzynarodowy skautowy Dzień Myśli Braterskiej. W tym dniu skauci na całym świecie przesyłają sobie bratnie pozdrowienia. Skąd się wziął taki pomysł międzynarodowego braterstwa?

W Ewangelii wg św. Jana o Ostatniej Wieczerzy czytamy: (J 13.35) Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali , a nieco później Chrystus mówi: (J 17, 20-21) A nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie, aby wszyscy stanowili jedno. Wyrazem miłości chrześcijańskiej ma być także jedność z innymi ludźmi.

W ułożonym przez twórcę skautingu, gen. Roberta Baden-Powella Prawie Skautowym, czwarty punkt brzmi: Skaut jest przyjacielem wszystkich, a bratem każdego innego skauta. Ten tekst powstał około stu lat temu, gdy wrogość między narodami była powszechna, niemal każdy sąsiad był uważany za nieprzyjaciela, a o ekumenizmie jeszcze nie słyszano.

Na Międzynarodowym Zlocie Skautowym na Węgrzech h vv 4. 1933 r. Baden Powell rzucił i u hasło: Szukajcie przyjaciół. Liczył, że przyjacielskie kontakty młodzieży rożnych krajów będą przeciwdziałać szowinistycznemu nacjonalizmowi. Angielscy skauci zapoczątkowali obchodzenie dnia narodzin Baden-Powella, 22 lutego (a urodził się w 1857 r.) jako Dnia Myśli Braterskiej. Polscy harcerze obchodzili ten Dzień i obchodzą go.

W Dniu Myśli Braterskiej warto sobie postawić pytanie, skąd wziął się skauting i jakie są jego główne założenia. Otóż powstanie skautingu, to wydarzenie bardzo zagadkowe, z pogranicza zupełnego przypadku. Wyjaśnia to fragment rozmowy Bi-Pi, tak w skrócie nazywany jest Baden-Powell, z jego bratem Badenem, który w 1900 r. przywiózł najnowsze wieści z Londynu. Spotkanie odbyło się w Afryce Południowej po zwycięskiej wojnie Anglików z Burami. Brat zaczął:
-Dla ciebie oblężenie się skończyło. Dopiąłeś swego. Wytrwano. A ty jesteś w Anglii popularny - prawie jak sama królowa. Zostałeś bohaterem wojennym. Wszyscy oficerowie ci tego zazdroszczą.
- Bohater wojenny! Ja nie chcę być bohaterem wojennym. Uważam wojnę za kompromitację polityków. Ta wojna foczy się dalej. Teraz, gdy tu siedzimy, ludzie zabijają się nawzajem. Za co? Wierz mi, Baden, chociaż było tak ciężko, wolałem być obrońcą niż atakującym w tej wojnie. Nie - nie chcę być bohaterem wojennym! Z takiej popularności mogę zrezygnować.
- Zyskałeś popularność w Anglii nie tylko jako bohater wojenny, lecz także jako autor bestsellera. Jako autor książki dla młodzieży.
- Żarty sobie stroisz?
- To nie żarty, B-P. Twój „Poradnik skautingu" stał się bestsellerem wśród młodzieży.
- Co ty mówisz? Napisałem go dla celów wojskowego szkolenia zwiadowców. Posłałem manuskrypt lordowi Wolseleyowi z prośbą o jego opublikowanie dla potrzeb armii oraz wycofanie przestarzałej już „Służby rozpoznania i łączności".
- Wiem o tym. Lord Wolseley polecił wydrukować twoją książkę jako podręcznik szkoleniowy dla armii brytyjskiej. Każdy oficer i każdy rekrut musi to przeczytać. Obowiązkowa lektura dla żołnierzy. A potem zdarzyła się rzecz niepojęta: książka wpadła w ręce paru młodych chłopców - prawdopodobnie synów żołnierzy. Stała się znana. Coraz więcej osób kupowało twój „Poradnik skautingu". Dotychczas sprzedano już setki tysięcy. Trzeba byto wypuszczać coraz to nowe nakłady. Dziś „Poradnik skautingu" jest bardziej popularny wśród młodzieży niż w wojsku.
- Ale to książka dla żołnierzy!
- Stała się książką młodzieżową. Młodzież angielska bawi się według twoich wskazówek! B-P wstał, spojrzał na zrujnowane miasto i powiedział:
-To ostatnia rzecz, której bym pragnął: aby młodzież używała podręcznika szkoleniowego dla żołnierzy, w dodatku mojego pióra, jako instrukcji do zabawy w wojnę.
- Nie denerwuj się. Siadaj. Przecież nie bawią się w wojnę. - A w co?
- Na przykład wyruszają z kompasem i mapą obierają sobie cel i maszerują całymi dniami. Rozpalają sobie ogniska, gotują i smażą sobie posiłki nad żarem, dokładnie tak, jak to opisałeś. Tropią ślady saren, lisów, zajęcy. Słuchają rechotu żab i wykorzystują naturalne oznaki zmiany pogody. Używają znaków skautowych dla wskazania drogi. Opracowali szereg gier i konkursów. Bawią się we wszystko co się da - tylko nie w wojnę.
(wg W. Hansen: Wilk, który nigdy nie śpi. Warszawa 1992, s.158-159)

Robert Baden-Powell zaczął się zastanawiać, jak tę lawinę, którą uruchomił - przekształcić w coś dobrego, przestawić na inne tory. Obawiał się, że rozbudzi ducha agresji. Doszedł do wniosku, że temu zainteresowaniu młodzieży tropieniem wśród przyrody i poszukiwaniu przygody - trzeba dać chrześcijańskiego ducha. Sięgnął do tradycji rycerskich, do kodeksu rycerskiego i do Dekalogu. Zwrócił przy tym uwagę, że ludzi bardziej pociągają pozytywne zachęty, ideały, niż zakazy. W oparciu o te założenia ułożył Prawo Skautowe i Przyrzeczenie Skautowe. Swój system wychowania oparł na:

  1. Służbie Bogu, Ojczyźnie i bliźnim
  2. Atrakcyjnych grach i zabawach w kontakcie z przyrodą,
  3. Na działaniu w małych grupach przyjacielskich, czyli na systemie zastępów.

Jest to system rozbudzający w każdym tęsknotę do dobra i czynu, a przemieniający nasze serca ku służbie Bogu i bliźnim.

Wynikiem tej metody wychowawczej jest:

  1. Kształtowanie wiary, systemu wartości i charakteru,
  2. Rozbudzanie radości, pogody ducha, zaradności, wiary w siebie, samoakceptacji, 3. Zdobywanie umiejętności praktycznych.

Harcerstwo, to system przygotowania do wartościowego, czynnego życia - to kształtowanie osobowości do Dobra, Miłości i Szczęścia.

Chciałbym zwrócić uwagę na kilka najciekawszych pomysłów wychowawczych Baden¬Powella:

Rozwijanie potrzeby czci, czyli podziwu i szacunku. Podziwu i szacunku dla piękna i mądrości przyrody, a przez to do jej Stwórcy. A także szacunku dla rodziców, przełożonych i innych ludzi. A przez to odkrywania autorytetów i systemu wartości. Oraz akceptacji samego siebie poprzez poznanie mądrości funkcjonowania własnego organizmu. Bi-Pi pokazał w jaki sposób puszczaństwo, czyli obserwacja przyrody, staje się metodą ewangelizacji. Przebywanie wśród przyrody, ma według Bi-Pi przede wszystkim pozwolić odkryć Boga, Jego mądrość, wzbudzić do Boga zaufanie.

Drugim pomysłem jest pedagogika radości. Dziecko, które nie przeżywa radości, wpada w depresje, lub w stany histeryczne. Nadmierne wymagania rodziców, perfekcjonizm, zabijają, w dziecku radość z poczucia własnej wartości. Wesołe zabawy z rówieśnikami uczy cieszenia się, a sprawdzanie swych możliwości w trudnych sytuacjach i różnych próbach harcerskich - daje wiarę w siebie, pozwala na samoakceptację. Jednym z pierwszych zadań w tworzonym zastępie harcerskim jest pokazanie, co kto potrafi. To pierwszy krok do rozwoju swej osobowości. Nauka zaradności i samodzielności odgrywają tu wielką rolę. A doskonalenie swych umiejętności, specjalizacja, to pierwszy krok do rozwoju zainteresowań i do zdobycia umiejętności zawodowych.

Trzecim odkryciem jest mechanizm wychowawczy służby. Służba to środek przekształcania naszych serc. To nauka miłości bliźniego. Kiedyś zapytałem jedną z drużynowych dlaczego wykłada w szkole pielęgniarskiej. Odrzekła: Zastępowa zaprowadziła nas do szpitala dziecięcego. Jak zobaczyłyśmy jak te chore dzieci są spragnione uśmiechu, zabawy i serdeczności - to zaczęłyśmy tam systematycznie przychodzić. No, a potem to wszystkie z zastępu poszły do szkoły pielęgniarskiej. Czyli służba, dobry uczynek, przemienia nasze serca. Gdy to opowiedziałem studentowi politechniki, to odrzekł: Ależ to bardzo proste. Bóg jest prądnicą, my - przewodami elektrycznymi, a bliźni - żarówką. Tylko wtedy płynie prąd miłości, gdy jest prądnica, przewody i żarówka. A jak przez przewody płynie prąd, miłość, to przewody się rozgrzewają, czyli nasze serce przemienia się. Na tym polega ogromna wartość wychowawcza służby.

Odkrycia Baden-Powella o wiele lat wyprzedziły pedagogikę szkolną.
Chciałbym zakończyć słowami Bi-Pi: Zawsze zadawałem sobie pytanie, jak uniknąć wojen, tej okropności, tego szaleństwa. Dorośli widocznie nie potrafią tego zrobić. Różnice ras, religii, narodowości i majątku stanowią dla nich zaporę nie do przebycia. Nie rozumieją się wzajemnie. W istocie prawie wszystko ich dzieli, nie ma żadnej wspólnoty między dorosłymi odmiennego pochodzenia. Po raz pierwszy zdałem sobie z tego sprawę w Indiach. Dlatego zetknąłem ze sobą synów i córki Brytyjczyków i Hindusów, aby się razem bawili, razem tańczyli, razem śpiewali i urządzali przedstawienia teatralne - i popatrz: młodzi rozumieli się lepiej niż dorośli, nie odczuwało się różnicy ras, religii, narodowości i poziomu życia. Jestem przekonany, że dziś, gdy tamte dzieci dorosly, rozumieją się nawzajem lepiej niż ich rówieśnicy, którzy za młodu bawili się tylko z dziećmi z tego samego środowiska.( wg. W. Hansen: Wilk, który nigdy nie śpi. Warszawa 1992, s.160)

Hm. Andrzej Glass ur.1930, członek Naczelnictwa ZHR, przewodniczący Mazowieckiej Kapituły HR-a, członek Mazowieckiej Szkoły Instruktorskiej. W harcerstwie od 1943. W latach 1947-1948 prowadził referat lotniczy Warszawskiej Komendy Chorągwi, 1957-1961 organizował harcerskie kursy lotnicze: drużynowych, instruktorów modelarstwa lotniczego i szybowcowe. Stworzył system harcerskiego wychowania lotniczego. Do harcerstwa powrócił w 1980, był przewodniczącym Rady Wychowania Lotniczego ZHP, od 1995 w ZHR. Autor książek harcerskich, m.in. „Wielkiej przygody życia”. Mgr inż. konstruktor lotniczy i autor 40 książek z historii techniki lotniczej. Żonaty, syn inżynier.