hm. Marek Gajdziński

Zbliżają się obozy. Czas ogłosić ostateczną treść Honorowego Kodeksu Podchodów i przetestować jak sprawdzi się w praktyce. Odpowiadając na najczęściej zadawane pytania podsumowuję dotychczasową dyskusję i zapraszam wszystkich na prawdziwie harcerską przygodę.

Przedstawiam przedyskutowaną w Pobudce treść Kodeksu. Poniżej znajdują się odpowiedzi na zgłoszone w trakcie dyskusji pytania i wątpliwości dotyczące jego istoty oraz zasad podchodów.

HONOROWY KODEKS PODCHODÓW

1. Lista jednostek harcerskich będących sygnatariuszami Kodeksu dostępna jest na stronie www.podchody.scouting.pl. Dodatkowym znakiem, że drużyna harcerska stosuje Honorowy Kodeks Podchodów jest zielona bandera lub tablica z symbolem złotej trąbki wywieszona w widocznym miejscu obozu.  

2. Każdy kto zamierza podchodzić obóz drużyny stosującej niniejszy Kodeks wedle reguł w nim określonych, zwolniony jest z obowiązku informowania komendy obozu o zamiarze podchodów.  

3. Obóz może być podchodzony od ogłoszenia ciszy nocnej do pobudki.  

4. Sygnałem oznajmiającym, że drużyny nie ma w obozie jest opuszczona za dnia flaga państwowa. Podejście obozu w nocy następującej po dniu kiedy flaga nie została podniesiona na maszt, uznaje się za niebyłe.  

5. Znakiem, że osoba znajdująca się w pobliżu obozu należy do harcerstwa i uczestniczy w podchodach, jest widoczny element mundurowy: nakrycie głowy lub chusta drużyny zawiązana na szyi.  

6. Udane podchody polegają na dotarciu do obozu i wycofaniu się z niego w sposób przez nikogo niezauważony. Na dowód podejścia można zabrać dowolny przedmiot znajdujący się na terenie obozu z wyjątkiem flagi państwowej i prywatnego mienia uczestników, lub pozostawić tam wizytówkę z nazwiskiem, numerem drużyny i aktualną datą. Wizytówka może zostać ukryta na terenie obozu.  

7. Osoba, która na znak udanego podejścia zabrała z obozu jakikolwiek przedmiot zobowiązana jest zameldować się w komendzie obozu do apelu porannego i zwrócić zabrane przedmioty.  

8. Nagrodą za dokonanie udanego podejścia obozu jest dowolna w formie, materialna pamiątka potwierdzająca ten fakt sporządzona przez komendanta obozu.  

9. Osoba, która w trakcie podchodzenia obozu zostanie spostrzeżona i wezwana przez wartownika do ujawnienia się, ma obowiązek stosować się do jego poleceń. W szczególności nie wolno jej uciekać z miejsca ani stawiać oporu. Wartownik ma prawo zażądać od wykrytego podchodzącego oddania mundurowego nakrycia głowy lub chusty harcerskiej, która jest dowodem udanej obrony obozu.  

10. Osoby zatrzymane w trakcie podchodów, po oddaniu chusty, mogą swobodnie opuścić teren obozu lub prosić o nocleg.  

11. Osoba uwolniona przez wartownika ma obowiązek niezwłocznie oddalić się z terenu obozu na odległość co najmniej 1 km. Nie wolno jej zbliżać się do obozu aż do ogłoszenia pobudki.  

12. W przypadku kiedy osobie wykrytej na podchodach zostanie zaoferowany nocleg, ma ona obowiązek bezzwłocznie i w bezwzględnej ciszy przygotować się do spania oraz stosować się do wszelkich poleceń warty i komendy obozu. W szczególności, nie wolno jej przekazywać żadnych informacji swoim towarzyszom ani utrudniać pełnienia służby wartowniczej.  

13. Ogłoszenie alarmu wstrzymuje podchody. Bez względu na jakiekolwiek wydarzenia, nie wolno kontynuować podchodzenia aż do chwili odwołania alarmu i ponownego ogłoszenia ciszy nocnej. Osoby podchodzące wykryte w okolicy obozu w trakcie alarmu mają obowiązek stosować się do poleceń wszystkich członków obozu i są traktowane tak samo jak w przypadku wykrycia ich przez wartownika.  

14. Osoba zatrzymana podczas podchodów, która po ogłoszeniu pobudki zamelduje się komendantowi, otrzyma odebraną mu chustę z powrotem pod warunkiem, że dokona specjalnego wpisu do kroniki lub pozostawi inną materialną pamiątkę uznania dla służby wartowniczej.  

15. Osoby biorące udział w podchodach traktowane będą w obozie po bratersku.  

16. Osoby podchodzące, które nie przestrzegają powyższych zasad traktowane są na równi z intruzami i stosuje się w stosunku do nich domniemanie nieprzyjaznych zamiarów, ze wszystkimi tego konsekwencjami.  

17. Wszelkie sprawy sporne wynikłe w związku z podchodami rozstrzygają wspólnie pomiędzy sobą wyłącznie komendant podchodzonego obozu i drużynowy harcerzy, którzy go podchodzili. W przypadku braku porozumienia o doraźnym rozstrzygnięciu decyduje komendant podchodzonego obozu. Rozstrzygnięcie to można zaskarżyć do Kapituły Honorowego Kodeksu Podchodów, która podejmie ostateczną decyzję po wysłuchaniu stron.

18. W przypadku naruszenia zasad kodeksu podchodów przez drużynę podchodzoną, która publicznie zobowiązała się do jego przestrzegania, podchodzącym przysługuje prawo powiadomienia o tym fakcie przełożonych oraz Kapitułę Kodeksu, która dołoży wszelkich starań by sprawę honorowo rozstrzygnąć.

19. Drużyna stosująca niniejszy kodeks podchodów zobowiązuje się podchodzić inne obozy bez uprzedniego powiadomienia, wyłącznie na publicznie ogłoszonych zasadach wymaganych przez stronę podchodzoną. W przypadku jakichkolwiek wątpliwości konieczne jest zawiadomienie komendy obozu o zamiarze podchodów, uzyskanie na nie zgody i uzgodnienie szczegółowych zasad.

PYTANIA  DOTYCZĄCE IDEI KODEKSU 

Kto może być sygnatariuszem kodeksu?
Sygnatariuszami kodeksu mogą być wyłącznie drużyny lub inne jednostki harcerskie organizujące własne obozy (podobozy).
Podpisanie kodeksu dokonuje się poprzez wpisanie nazwy jednostki harcerskiej oraz terminu i adresu organizowanego przez nią obozu na stronach portalu  http://podchody.scouting.pl
Treść kodeksu oraz lista obozów, które go honorują jest publicznie dostępna w Internecie. Oczywiście w celu uwiarygodnienia podpisu, mogą go złożyć tylko zarejestrowani użytkownicy portalu Scouting.pl. Proces rejestracji i weryfikacji jest bardzo prosty i trwa nie dłużej niż 3 minuty. 

Dla kogo jest kodeks?
Podpisanie kodeksu ma sens tylko wówczas gdy sygnatariusz jest zainteresowany tym aby jego obóz był podchodzony możliwie często, ale „bezboleśnie” dla życia obozu. Został stworzony po to aby umożliwić niezapowiedziane podchody.

Czy jest to próba zmonopolizowania reguł podchodów?
Honorowy Kodeks Podchodów nie jest tworzony po to aby zmonopolizować i usztywnić zasady podchodzenia. Ma tylko ułatwić życie i  upowszechnić podchody na obozach harcerskich. Jest to „prawo prywatne”. Kto chce, może dobrowolnie zobowiązać się do jego stosowania. Nie ogranicza ono prawa sygnatariuszy do organizowania podchodów na innych zasadach po uprzednim ich uzgodnieniu z zainteresowanymi.  

Co to znaczy, ze kodeks jest „prawem prywatnym”?
Wszelkie modyfikacje kodeksu zależą od suwerennej woli jego „właściciela”, którymi jest redakcja portalu „Scouting.pl” . W interesie właściciela jest to aby kodeks nie był prawem martwym, lecz by był jak najszerzej stosowany. Dlatego przy jego formułowaniu  brane były pod uwagę rady i spostrzeżenia każdego zainteresowanego instruktora wyrażane między innymi na łamach pisma „Pobudka”. Podobnie będzie w przyszłości, gdy na podstawie zebranych doświadczeń właściciel uzna, że kodeks wymaga modyfikacji. Żadna drużyna harcerska nie jest zmuszona do przestrzegania tego kodeksu, tak jak jest zmuszona przestrzegać regulaminów organizacyjnych. Zobowiązanie do przestrzegania kodeksu jest aktem dobrowolnym. Z zobowiązania tego można się w każdej chwili wycofać, bez żadnych konsekwencji.   

Jak można wycofać się  z pod jurysdykcji kodeksu?
W przypadku, gdy obecny sygnatariusz starci zainteresowanie kodeksem czy to w wyniku zmiany własnych poglądów, czy braku akceptacji dla dalszej jego modyfikacji albo pojawienia się innej, według niego lepszej, konkurencyjnej możliwości,  po prostu nie wpisze adresu swojego obozu na kolejny rok, co będzie równoznaczne ze zniknięciem z publikowanej listy sygnatariuszy. Zobowiązanie do stosowanie kodeksu trwa wyłącznie od chwili wpisania się na listę sygnatariuszy do końca roku. Na kolejny rok może ale nie musi być odnowione. Odnowienie zobowiązania polega na wpisaniu się na listę obozów honorujących zasady kodeksu.   

Kto powołuje Kapitułę Kodeksu?
Kapitułę Kodeksu powołuje redakcja portalu scouting.pl z pośród znanych sobie instruktorów cieszących się uznanym autorytetem. Lista członków kapituły dostępna jest w zakładce „Kapituła Kodeksu”.

PYTANIA DOTYCZĄCE ZASAD PODCHODÓW 

Po co wprowadzono dodatkowe oznaczenie w postaci zielonej bandery/tablicy?
Podstawową formą poinformowania społeczności harcerskiej o tym, że drużyna, oczekuje podchodów wedle reguł Kodeksu jest jego podpisanie na stronie internetowej http://www.podchody.scouting.pl/. Tu też publikowana jest lista drużyn, które podpisały Kodeks wraz z aktualnymi adresami obozów. Bandera podchodów jest oznaczeniem dodatkowym przeznaczonym dla wędrowców, którzy natkną się na obóz przypadkowo i będą mieli fantazję go podejść z marszu bez konieczności łączenia się w lesie z Internetem i sprawdzania opublikowanej listy sygnatariuszy. 

Czy żeby móc podchodzić na tych zasadach, trzeba być sygnatariuszem kodeksu?
Nie! Podchodzić bez uprzedzenia może każdy, pod dwoma warunkami: (1) upewnił się, że podchodzona drużyna jest sygnatariuszem kodeksu, tzn. publicznie wyraziła zgodę na takie podchody oraz (2) będzie to robił na zasadach określonych w kodeksie. 

Dlaczego obóz może być podchodzony tylko od ogłoszenia ciszy nocnej do pobudki?
Wynika to z istoty podchodów, które są grą pomiędzy wartą a podchodzącymi. Oczywiście w ciągu dnia każda szanująca się drużyna również utrzymuje wartę dzienną – najczęściej w postaci służbowego. Podejście warty dziennej nie jest jednak żadnym problemem. To łatwizna, a my w harcerstwie łatwizny nie tolerujemy. 

Dlaczego podchody wykonane w nocy po dniu kiedy w obozie nie podniesiono flagi państwowej są nieważne?
Opuszczona za dnia flaga państwowa jest sygnałem oznajmiającym, że drużyny nie ma w obozie. Może się tak zdarzyć, gdy zastępy wyjdą z obozu na kilkudniowe wędrówki albo gry terenowe. Podejście obozu w nocy następującej po dniu kiedy flaga nie została podniesiona na maszt, uznaje się za niebyłe ponieważ w takiej sytuacji w obozie nie ma regularnej służby wartowniczej. Wartę pełni wtedy zazwyczaj skromna ekipa pozostawiona do zabezpieczenia obozu i nie w głowie jej harce. Cóż to za powód do chwały – podejście takiego obozu? Gdyby drużyna wróciła do obozu za dnia, flaga powinna zostać podniesiona – choćby na chwilę. Fakty te można w prosty sposób ustalić podczas zwiadu dziennego poprzedzającego nocną akcję. Co zrobić gdy przejechało się 300km i zastało się pusty obóz przeciwnika? Zrobić gruntowny zwiad i poczekać na powrót obozu. Niestety jest to element ryzyka związanego z podchodami. Kto powiedział, że podchody to łatwa rzecz?

Czy istnieje sposób aby zawiesić podchody na jedną noc na przykład wtedy gdy harcerze są zmęczeni i w obozie nie wystawia się warty?
Nie ! Jeżeli chcemy aby podchody wpisywały się w metodę harcerską, nie może być mowy o taryfie ulgowej. Warta to nie zabawa! Warta to służba mająca zapewnić bezpieczeństwo śpiącym. Wartownik powinien mieć świadomość, że broni obozu przed realnym zagrożeniem, a nie dla zabawy. Dlatego warta musi być utrzymywana zawsze, a nie tylko wtedy gdy wszyscy są wyspani i wypoczęci. I dlatego w kodeksie nie przewidziano możliwości zawieszenia podchodów. Postępując inaczej sprowadzalibyśmy rzecz do jakiejś sztucznej i niepotrzebnej inscenizacji - czyli do infantylnej zabawy. 

Po co podchodzić w czapce harcerskiej albo chuście zawiązanej na szyi?
Jakiś sposób oznaczenia świadczący o tym, że osoba podchodząca nie jest zwyczajnym złodziejem albo bandytą jest konieczny. Chodzi o bezpieczeństwo! Kiedy warta odkryje podchodzącego musi mieć pewność, że są to podchody harcerskie, a nie napad rabunkowy. Gdyby takiej pewności nie miała, powinna od razu uruchamiać procedury przewidziane na tę okoliczność. Umundurowanie harcerskie wydaje się do tego najlepsze. Jednak podchodzenie  w mundurze jest mało komfortowe ( to zresztą jest przyczynek do rozmowy na temat idei munduru i jego obecnej formy). Na podchody wyrusza się zazwyczaj w panterkach albo ciemnych dresach. Dlatego konieczny jest jakiś widoczny i łatwy do zidentyfikowania element mundurowy - nakrycie głowy (rogatywka, kapelusz, beret) lub chusta zawiązana na szyi. Ja sam wybrałbym chustę, bo rogatywkę, łatwo zgubić. Nie wszyscy jednak posiadają chusty.

A jeżeli drużyna używa krajek?
Krajki są niebezpieczne podczas podchodów, dlatego wybierając się na podchody drużyny takie powinny zaopatrzyć się w chusty (każda drużyna używająca krajek ma też własne chusty – chociażby dla kandydatów w okresie próbnym), albo trzeba podchodzić w czapce harcerskiej na głowie.

Dlaczego na dowód udanego podejścia obozu nie można zabrać flagi państwowej?
Ponieważ harcerz winien jest szczególny szacunek barwom i fladze narodowej.

Dlaczego nie można  zabierać z obozu mienia prywatnego?
Żeby uniknąć jego zagubienia lub zniszczenia oraz wszelkich dwuznacznych sytuacji, w tym podejrzeń o kradzież.

Co zatem można zabrać z terenu obozu?
Każda zabrana z obozu rzecz musi być niezwłocznie zwrócona. Jedynym powodem, dla którego dopuszcza się możliwość zabierania przedmiotów z obozu jest uzyskanie przez podchodzącego materialnego dowodu swojej bytności w obozie. Może to być więc coś co nie ma żadnej wartości użytkowej; proporzec lub totem zastępu, ogłoszenie wywieszone na tablicy rozkazów,  saperka z tablicy przeciwpożarowej, chochla z magazynu kuchennego – wszystko to co dobitnie zaświadczy, o tym do którego miejsca obozu dotarł podchodzący. 

Co powinna zawierać wizytówka pozostawiona w obozie?
Wizytówka musi zawierać co najmniej nazwisko podchodzącego, nazwę jego drużyny oraz aktualną datę. Jej forma nie ma znaczenia. Równie dobrze może to być zwykła kartka papieru z odręcznie wypisanymi informacjami jak i kunsztownie, specjalnie na takie okazje wydrukowany bilet. 

Po co ukrywać wizytówkę na terenie obozu?
Wizytówka jest znacznie lepszym dowodem bytności w obozie niż zabranie zeń jakiegokolwiek przedmiotu. Z dwóch powodów. Po pierwsze podkradając się do obozu można mieć ze sobą więcej wizytówek i zostawiać je kolejno w na różnych etapach podejścia: w kuchni, na stołówce, w magazynach i na placu apelowym. Zabieranie stamtąd kolejnych rzeczy na dowód swojej bytności znacznie utrudniałoby dalsze podchodzenie. Trudno bowiem z garnkiem skradać się na plac apelowy. A nigdy nie wiadomo, gdzie trzeba będzie zawrócić. Powód drugi to jednoznaczność dowodu. Jeśli zabierzemy z obozu saperkę trzeba liczyć się z wątpliwościami, skąd została ona zabrana - z placu apelowego czy z drewutni przy kuchni. Pozostawienie wizytówki nie pozostawia żadnych wątpliwości. Ale wizytówka może zostać zauważona przez wartę nad ranem i zniszczona przez rozgoryczonego wartownika obawiającego się wstydu. Dlatego wizytówkę dobrze jest ukryć, choćby pod mchem, a następnie wskazać ją rano już po zameldowaniu się w obozie.

Dlaczego osoba, która na znak udanego podejścia zabrała z obozu jakikolwiek przedmiot zobowiązana jest zameldować się w komendzie obozu do apelu porannego i zwrócić zabrane przedmioty?
Niniejszy kodeks reguluje zasady podchodzenia w taki sposób aby nie było konieczne uprzedzanie komendanta obozu o planowanych podchodach i uzyskiwanie na to jego zgody. Celem tego przepisu jest szybkie dostarczenie komendzie obozu informacji, że kotły, które „wyparowały” w nocy z kuchni zostały wyniesione w ramach podchodów i zostaną zwrócone. Gdyby komendant takiej informacji nie uzyskał powinien uznać, że w obóz padł ofiarą złodziei i powiadomić organy ścigania. Obowiązek bezzwłocznego ujawnienia faktu podchodów dotyczy tylko sytuacji, w której z obozu cokolwiek wyniesiono.  W przypadku gdy podchodzący pozostawili wizytówki, w ich własnym interesie jest jak najwcześniej powiadomić o tym komendę obozu, a więc nie musi to być wymagane w kodeksie. 

Dlaczego nie można żądać wykupu za wykradzione w trakcie podchodów przedmioty?
Trudno ten rozpowszechniony ostatnio zwyczaj uznać za zgodny z Prawem Harcerskim. Naszym celem jest satysfakcja, a nie korzyści materialne. Kodeks dopuszcza zabieranie z obozu niektórych przedmiotów, ale tylko jako dowód udanego podejścia. Nagroda ma charakter symboliczny i prestiżowy, a nie materialny, dlatego żądanie wykupu jest zabronione, a zabrane przedmioty muszą być bezzwłocznie zwrócone.

Jaką formę powinna mieć pamiątkowa nagroda potwierdzająca fakt udanego podejścia obozu?
Aby podchody miały wysoką rangę, aby harcerze chcieli podejmować ich trud, nagroda za udane podejście powinna być możliwie prestiżowa. Może to być specjalny dyplom wydrukowany na papierze czerpanym zawierający logo podchodzonej drużyny i pisemną adnotację komendanta obozu stwierdzającą fakt udanego podejścia. Może to też być forma bardziej puszczańska – np. dyplom sporządzony na korze brzozowej. Ważne by pamiątka miała charakter indywidualny i imienny. Jeśli obóz podeszło większa liczba harcerzy, każdy powinien otrzymać tego typu nagrodę.

Jakie informacje powinny znaleźć się w potwierdzeniu podejścia obozu?
Bez wątpienia powinny się tam znaleźć: nazwa drużyny, której obóz był podchodzony, imię i nazwisko podchodzącego oraz aktualna data i adres obozu. Byłoby dobrze aby obok stwierdzenia suchego faktu udanego podejścia, znalazły się tam gratulacje lub wyrazy uznania ze strony komendanta obozu i jego podpis.  Dobrą praktyką będzie umieszczenie bardziej szczegółowej informacji na temat dokonań podchodzącego. Inną wartość ma wizytówka pozostawiona na tablicy rozkazów lub przy maszcie, a inną pozostawiona na kąpielisku, w kuchni lub w latrynie, które też są terenem obozu. W potwierdzeniu podchodów powinno się określić dokąd dotarł podchodzący, np. że udało mu się podejść niepostrzeżenie do magazynu kuchennego, albo na plac apelowy.  

Dlaczego osoba, która  w trakcie podchodzenia obozu zostanie spostrzeżona i wezwana przez wartownika do ujawnienia się, ma obowiązek stosować się do jego poleceń, nie wolno jej uciekać z miejsca ani stawiać oporu?
Wartownik musi ZAWSZE reagować na każdego kto skrycie zbliża się do obozu, jak na intruza o agresywnych zamiarach. Dlatego, jedyną do zaakceptowania formułą niezapowiedzianych podchodów jest kontynuowanie ich tylko do momentu kiedy warta nie wykryje podchodzących. W tym momencie następuje sprawdzenie. Jeżeli w krzakach leży harcerz, to na skierowane do niego wezwanie wychodzi z ukrycia i gra zostaje przerwana. Jeżeli ukrywający się nie reaguje na wezwanie wartownika, dalsza procedura postępowania zakłada, że mamy do czynienia z próbą napaści. O tak prowadzonych podchodach nie ma potrzeby nikogo powiadamiać, bowiem wpisują się one całkowicie w normalną procedurę służby wartowniczej. „Zagrożenie" podchodami motywuje wartownika do większej czujności, ale jednocześnie nie odciąga jego uwagi od podstawowych zadań pełnionej służby. Nie ma żadnej potrzeby tworzenia oddzielnych procedur postępowania na wypadek podchodów i na wypadek prawdziwego zagrożenia. Ponadto, wartownik, który wykryje osobę zbliżającą się skrycie do obozu i ustali, że jest to harcerz, nie będzie ogłaszał alarmu i budził reszty drużyny. Takie podchody, nawet przytrafiające się co noc, nie powodują zaburzenia normalnego rytmu pracy i odpoczynku harcerzy na obozie. Tak więc i z tego punktu widzenia nie ma potrzeby o nich informować. 

Czemu podchodzącemu, który został wykryty nie wolno uciekać? Czemu nie wymagamy żeby wartownik złapał przeciwnika?
Podchody powinny odbywać się na takich zasadach aby nie odwracały uwagi wartowników od spraw związanych z dozorowaniem obozu, lecz wzmagały ich czujność. Powinny wpisywać się w standardowe procedury służby wartowniczej. Zasady te muszą ponadto zapewniać bezpieczeństwo zarówno dla wartowników jak i podchodzących oraz sprawiać, że dla obu stron będą wartościowym ćwiczeniem charakteru.  

Każdy kto ma minimalne choć doświadczenie, wie jak wygląda próba złapania podchodzącego na terenie obozu. Trzeba go obezwładnić. Bez pogoni i walki się nie obejdzie. W tej walce wygra silniejszy i starszy, a nie o to w podchodach chodzi. To nie boks ani nie zapasy. Tu musi decydować wytrwałość, spryt i odwaga, a nie wiek, obwód bicepsa i stopień bezczelności. Chodzi o równe szanse w grze niezależnie od wieku uczestników.

No i rzecz najważniejsza -  kwestia bezpieczeństwa!  Przecież, każda bieganina i szarpanina pomiędzy harcerzami jest dokładnie tak samo niebezpieczna, jak napaść chuliganów z pobliskiej wsi i może zakończyć się takim samym nieszczęściem. W dodatku, bałagan w obozie wywołany alarmem i bieganiną po lesie jest najlepszą okazją dla prawdziwych złodziei, którzy mogą w tym czasie swobodnie wynosić aluminiowe garnki z kuchni.

Gdybyśmy zakładali możliwość wyłapywania podchodzących powinniśmy szczegółowo ustalić, czy chłopcy mogą się posługiwać „zapałkami", laskami skautowymi czy tylko gołymi pięściami. Czy wystarczy napastnikowi zerwać opaskę z przedramienia, czy koniecznie trzeba go przewrócić i obezwładnić. Nie jeden raz byłem świadkiem regularnej bijatyki na placu apelowym podczas zapowiedzianych podchodów. Jako komendant wolałbym wtedy nie wiedzieć, że napastnikami są harcerze - mógłbym wkroczyć do akcji zdecydowanie i z odpowiednimi argumentami. Jako osobie odpowiedzialnej za życie i zdrowie chłopców jest mi całkowicie obojętne, czy harcerz straci oko w wyniku walki z innym harcerzem podczas podchodów, czy w potyczce z łobuzem z pobliskiej wsi.  Moim zadaniem jest nie dopuścić do takich sytuacji. A jeżeli do czegoś takiego dojdzie,  zareagować z całą stanowczością, niezależnie od tego czy mój wartownik szarpie się z harcerzem z innej drużyny, czy z dresiarzem.

Jedyną bezpieczną formą podchodów jest gra, która kończy się w chwili wykrycia podchodzących.  Jeżeli nie zostaną wykryci i wykonają swoje zadanie niezauważeni, to naturalnie, również wtedy, nie dochodzi do żadnej szarpaniny.  Przy tego typu podchodach odpada też obawa o nierycerskie zachowania starszych wobec młodszych i chłopców wobec harcerek.

A teraz spójrzmy na podchody od strony podchodzących. Muszę stwierdzić, że nie znam trudniejszego harcerskiego zadania jak bezszelestne i przez nikogo nie zauważone dotarcie w nocy do strzeżonego obozu i wycofanie się ze zdobyczą. Nie ma bardziej wartościowego ćwiczenia charakteru; silnej woli, wytrwałości i cierpliwości.  Jeśli ktoś mi, powie, że zabawa w berka albo regularna bitwa na pięści, jest sztuką trudniejszą albo bardziej finezyjną, to mogę tylko sugestywnie popukać się w czoło.

Kiedy podchodzący musi wyjść z ukrycia na wezwanie wartownika?
Jest to jedno z najważniejszych pytań dotyczących zasad gry. Odpowiedź jest prosta, ale wymaga pewnego uzasadnienia. W sensie psychologicznym podchody są wojną nerwów. Może się zdarzyć, że wartownik jest przewrażliwiony - reaguje wezwaniem „stój kto idzie” na każdy szmer, choćby spadającej z drzewa gałązki i na każdy cień, który go zaniepokoi. Może też blefować, udając co jakiś czas, że kogoś widzi lub słyszy. W takiej sytuacji ujawnianie się przez podchodzącego byłoby przedwczesne i pozbawione sensu. Ale, jeśli wartownik rzeczywiście zobaczy lub usłyszy podchodzącego i na wezwanie do ujawnienia się nie będzie żadnej reakcji, będzie musiał to sprawdzić. Oświetli to miejsce latarką lub po prostu podejdzie by się upewnić. Zgodnie z zasadami, podchodzący nie może w takiej sytuacji uciekać ani zachowywać się agresywnie, bo wtedy od razu by się ujawnił. Może co najwyżej przywrzeć do ziemi i liczyć na cud. Są więc tylko dwie możliwości, albo jest doskonale zamaskowany, a wartownik nie ma dość motywacji lub odwagi by wyjaśnić swoje podejrzenia, albo dojdzie do bezspornego wykrycia podchodzącego. W pierwszej sytuacji podchodzącemu się upiecze, w drugiej przegrywa podchody. Sytuacja, w której jest się oświetlonym snopem światła z latarki i wartownik pyta z kim ma do czynienia albo gdy wartownik stoi nad głową podchodzącego, jest całkowicie jednoznaczna dla obu stron.  Mówiąc krócej, jeśli wartownik rzeczywiście coś usłyszy lub zobaczy i wystarczy mu determinacji by to sprawdzić, podchodzący jest bez szans i prędzej czy później będzie musiał się poddać. Można z tym czekać do ostatniej chwili, czyli do mementu kiedy sytuacja stanie się jednoznaczna. Ale ani chwili dłużej. Wtedy byłoby to zachowanie nie honorowe. Trzeba się też liczyć z tym, że przedłużająca się niepewność wartownika co do charakteru sytuacji, w jakiej się znalazł może poskutkować wszczęciem procedury alarmowej, co może okazać się nieprzyjemne dla podchodzącego. 

Czemu wartownik ma prawo zażądać od wykrytego podchodzącego oddania mundurowego nakrycia głowy lub chusty harcerskiej?
Tak jak pozostawienie wizytówki czy wyniesienie przedmiotu z obozu jest dowodem na to, że podchodzący był w obozie, tak odebranie podchodzącemu jakiejś jego rzeczy jest dowodem na to, że wartownik go wykrył i zareagował zgodnie zasadami służby wartowniczej. Ponieważ kodeks zobowiązuje podchodzącego do poruszania się podczas podchodów w mundurowym nakryciu głowy lub chuście zawiązanej na szyi, są to właśnie te rzeczy, których można od niego żądać – bo musi je mieć na sobie. Zabrane podchodzącemu części umundurowania zostaną mu zwrócone rano w zamian za pamiątkowy wpis do kroniki lub pozostawienie innej pamiątki uznania dla wartownika. 

Czy wartownik może zrezygnować z odebrania chusty wykrytemu przeciwnikowi?
Może! W kodeksie zostało użyte sformułowanie „ma prawo żądać”. „Ma prawo” oznacza, że nie musi bo na przykład zrobiło mu się żal podchodzącego. Dobrze jest zostawić ludziom prawo do ludzkich odruchów.

Co w przypadku kiedy wykryty podchodzący nie stosuje się do poleceń wartownika i ucieka przed nim?
Ten kodeks ma charakter honorowy. Jeśli godzę się podchodzić na jego zasadach, to jest to już sprawą mojego honoru czy będę się do nich stosował. Każda gra, a zwłaszcza taka, w której nie ma sędziego, zakłada elementarną uczciwość uczestników. Podchodzący harcerz musi zostać o tym uświadomiony przez swojego drużynowego. Musi też zrozumieć istotę podchodów, które polegają na niepostrzeżonym dotarciu i wycofaniu się z obozu. Ujawnienie podchodzącego, choćby przypadkowe oznacza, że w tym właśnie momencie przegrał on grę, ze wszystkimi tego konsekwencjami. Ucieczka z miejsca zdarzenia nie ma żadnego znaczenia dla wyniku podchodów, które i tak są już przegrane. W ten sposób można jedynie uniknąć obowiązku wyrażenia uznania dla warty. Podchodzący, obojętnie czy wygrany czy przegrany, musi być w podchodzonym obozie traktowany po bratersku. Zatrzymanie podchodzącego nie wiąże się więc z żadnymi przykrościami i nie oznacza, żadnego uszczerbku na jego honorze. Nie ma więc przed czym uciekać.

Tym bardziej, że to właśnie ucieczka może wiązać się przykrościami. Każdy szanująca się drużyna ma przecież swoje procedury alarmowe na wypadek napadu lub wykrytej próby kradzieży. Ucieczka podchodzącego sprawia, że wartownik może potraktować go jako niebezpiecznego intruza a nie harcerza i uruchomić odpowiednie procedury alarmowe. Gdy intruz wpadnie w ręce pościgu dopiero naje się wstydu. I po co?

W jakiej odległości od obozu spostrzeżenie intruza uprawnia wartownika do jego zatrzymania?
Kodeks nie definiuje „terenu obozu”. Zostało to pomyślane tak aby nie mnożyć niejednoznacznych, trudnych do wyegzekwowania przepisów. W związku z tym, wartownik ma prawo zatrzymać każdego obcego w każdej odległości od obozu. Ograniczeniem jest tu zdrowy rozsądek i praktyka pełnienia służby wartowniczej. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można zakładać, że zasięg operowania warty pokrywa się z faktycznym terenem obozu. Ale pewności nie ma żadnej. W związku z tym, podchodzący muszą wkalkulować ryzyko napotkania wysuniętych czujek wartowniczych. Im dokładniejszy przeprowadzą zwiad, im lepiej poznają zwyczaje i procedury obowiązujące w podchodzonym obozie, tym łatwiej im będzie uniknąć przykrych niespodzianek.

Dlaczego tylko wartownik ma prawo zatrzymać podchodzącego, a nie każdy członek obozu? 
Zasady kodeksu zostały sformułowane tak aby podchody, nawet jeśli zdarzają się co noc,  nie burzyły normalnego trybu życia obozu. Zwłaszcza aby nie absorbowały bez potrzeby wszystkich członków obozu, którzy powinni mieć zapewniony spokojny sen. Podchody są więc z założenia grą rozgrywaną pomiędzy podchodzącymi a wartownikami, którzy i tak mają obowiązek czujnie strzec obozu. Przepis ten ma za zadanie sprawić aby zapędy do gremialnej obrony obozu przed ewentualnymi podchodami nie miały większego sensu. Choć oczywiście kodeks tego wprost nie zakazuje, czyni tylko ten pomysł mało efektywnym.  

Jest sprawą oczywistą, że przypadkowe wykrycie intruza przez jakiegokolwiek członka obozu poskutkuje bezzwłocznym powiadomieniem warty. Jeśli podchodzących wykryto w dalszej odległości, można to zrobić dyskretnie, po czym przygotować obronę, a nawet zasadzkę. Jeśli nie ma na to czasu, można wezwać wartownika na miejsce, a nawet, jeśli sytuacja tego wymaga, ogłosić alarm. Wtedy zaczyna obowiązywać specjalny przepis kodeksu mówiący o  postępowaniu w trakcie alarmu kiedy to każdy członek obozu ma prawo dokonać zatrzymania.

Dlaczego zatrzymanego podchodzącego wypuszcza się po oddaniu chusty, a nie zatrzymuje jako jeńca?
Przepis mówiący o tym, że osoby zatrzymane w trakcie podchodów, po oddaniu chusty, mogą swobodnie opuścić teren obozu lub prosić o nocleg, pełni bardzo ważną funkcję w konstrukcji zasad tej gry. Zniechęca do ucieczki tych podchodzących, którzy zostali wykryci przez wartę. Gra i tak jest przegrana, a ucieczka nie ma sensu, bo i tak będzie się mogło odejść w pokoju. Po raz kolejny podkreślę, że niezapowiedziane podchody mają sens tylko wtedy jeśli wpisują się w normalną służbę wartownicza i nie burzą normalnego trybu życia obozu. Kiedy po wezwaniu „stój kto idzie” intruz oddaje się w ręce wartownika meldując, że jest harcerzem i podchodził obóz, wtedy wartownik po krótkiej chwili przechodzi płynnie do dalszego pełnienia swoich obowiązków i nikt poza dwoma zainteresowanymi nie jest w sprawę angażowany. Jeśli natomiast intruz ucieka, wartownik powinien potraktować to zdarzenie jako potencjalnie niebezpieczne dla obozu. Nie wie bowiem kim jest uciekający. Oznacza to konieczność obudzenia dowódcy warty albo oboźnego a nawet ogłoszenia alarmu i przerwania snu całemu obozowi. Gdyby do takich zdarzeń dochodziło co noc, żaden rozsądny komendant obozu nie zgodziłby się na niezapowiedziane podchody. Ideą tego przepisu jest udzielenie gwarancji podchodzącym, że włos im z głowy nie spadnie, przez co nie muszą uciekać ani tym bardziej atakować wartownika.

Czemu osoba uwolniona przez wartownika ma obowiązek niezwłocznie oddalić się z terenu obozu na odległość co najmniej 1 km i nie wolno jej się zbliżać do obozu aż do ogłoszenia pobudki?
Dlaczego akurat 1 km? Jakąś odległość trzeba przyjąć, a ta w zupełności wystarcza do tego aby osoby wyeliminowane z gry nie utrudniało życia warcie.   
Ktoś złośliwie zapytał, czy jeśli jego własny obóz jest oddalony o 200m to nieszczęśnik musi sobie szukać hotelu w pobliskim miasteczku? Trzeba sobie wyjaśnić, że Honorowy Kodeks Podchodów nie został pomyślany po to aby na jego zasadach prowadzić podchody pomiędzy obozami oddalonymi od siebie o 200m. To mogą być ćwiczenia ale nigdy realna gra o randze podchodów. Kodeks w tym przypadku nie jest potrzebny, bo dwaj komendanci mogą bez trudu umówić się co do terminu i obowiązujących zasad takich ćwiczeń. To jest zabawa nie przygoda. Co do zasady ten kodeks nie służy regulowaniu zasad takich zabaw. Co nie oznacza, że nie może być do tego wykorzystany. Wtedy nic prostszego jak umówić się na inną odległość. Ten kodeks reguluje zasady niezapowiedzianych podchodów rozgrywanych pomiędzy obozami, które mogą być od siebie oddalone o setki kilometrów, napotkanych przypadkowo w trakcie wędrówki i w tym podobnych trudnych i nieprzewidywalnych sytuacjach.

Jak postąpić wobec osoby wykrytej podczas podchodów, która poprosiła o nocleg w obozie i ten nocleg otrzymała po czym jej zachowanie utrudnia pełnienie służby wartowniczej?
W ogóle nie przewiduję takiej sytuacji. Udzielenie noclegu w obozie jest przyjacielskim gestem wobec pokonanego przeciwnika. Ktoś kto by w takiej sytuacji nadużył zaufania gospodarza nie zasługuje na miano harcerza.

Dlaczego ogłoszenie alarmu wstrzymuje podchody? Dlaczego w trakcie trwania alarmu nie wolno kontynuować podchodzenia aż do chwili jego odwołania i ponownego ogłoszenia ciszy nocnej?
Podchody rozgrywane na zasadach niniejszego kodeksu nie powinny w ogóle powodować potrzeby ogłoszenia alarmu w obozie. Jeżeli warta wykryje podchodzącego, a ten zgodnie z zasadami ujawni swoją harcerską tożsamość i wykona polecenia wartownika, to nie ma potrzeby nikogo alarmować. Trzeba pamiętać, że ogłoszenie alarmu jest ostatecznością. Dla wartownika jest to bardzo trudna decyzja. Alarm powoduje bowiem bardzo nieprzyjemne skutki dla śpiących przyjaciół. Wyrywa ich z głębokiego snu i zmusza do wykonywania zadań, na które przeważnie nie mają ochoty. Ogłoszenie alarmu oznacza, że stało się coś co wartownik uznał za potencjalnie niebezpieczne dla obozu. Przyczyn może być kilka.

Pierwsza jest taka, że wartownik mógł wykryć niebezpieczeństwo w ogóle nie związane z podchodami, na przykład: pożar lasu, napad albo próbę kradzieży. Wykorzystywanie tej losowej sytuacji przez podchodzących byłoby zachowaniem niegodnym, a ponadto mogłoby utrudnić procedury alarmowe – stąd przepis o wstrzymaniu gry na czas trwania alarmu. 

Inną przyczyną może być złamanie zasad gry przez podchodzących np. gdy wykryty  podchodzący nie wykonał poleceń wartownika lub zachował się agresywnie wobec niego, wobec czego wartownik uznał za stosowne wszcząć procedurę alarmową. Również wtedy kontynuowanie podchodów przez innych podchodzących byłoby nie fair i mogłoby utrudnić wyjaśnienie sytuacji.

Kolejna przyczyna może być taka, że wartownik wykrył większą ilość intruzów w okolicy obozu i uznał, że sam nie jest w stanie opanować sytuacji. Jest to ewidentnie sytuacja zawiniona przez podchodzących, którzy nie potrafili dostosować liczby uczestników gry do ich umiejętności i warunków terenowych. Im większa liczba podchodzących, tym większy hałas w lesie i tym większa szansa wykrycia go przez wartę. Również i to uzasadnia przepis o zawieszeniu gry, ponieważ w sytuacji niejasnej dla wartownika, ma on obowiązek zakładać powstanie realnego niebezpieczeństwa, co nie może być wykorzystane do ułatwiania sobie zadania.

Przepis ten umieszczono w kodeksie z jeszcze jednego powodu. Ma on zniechęcić podchodzących do stosowania taktyki na sztuczne wywołanie alarmu, obliczonej na to, że w powstałym zamieszaniu łatwiej im będzie osiągnąć własne cele. W  trakcie alarmu nie wolno kontynuować podchodów. Oznacza to w praktyce, iż należy pozostać i ukryć w miejscu albo wycofywać się. Nie wolno kontynuować zbliżania się do celu. Zatem ogłoszenie alarmu radykalnie zmniejsza szanse podchodzących, bowiem wzrasta prawdopodobieństwo ich wykrycia, przy braku jakichkolwiek korzyści.

Jeszcze raz wypada przypomnieć główną ideę przyświecającą takiej a nie innej konstrukcji zasad kodeksowych. Podchody nie powinny zbytnio zakłócać normalnego życia obozu. To ma być wyłącznie sprawa pomiędzy wartą a podchodzącymi. Warta i tak czuwa i dobrze by podchodzący tę czujność wyostrzali, a w żaden sposób nie utrudniali służby wartowniczej.

Dlaczego w trakcie alarmu wszyscy członkowie obozu otrzymują uprawnienia wartownika - wolno im zatrzymywać osoby podchodzące, a te muszą stosować się do ich poleceń?
Celem tego przepisu jest pomniejszenie szans podchodzących w trakcie ogłoszonego alarmu. Dzięki temu nikomu nie powinno zależeć na jego wywołaniu.

Jak należy rozumieć termin „okolice obozu” gdzie wykryty w czasie alarmu podchodzący musi stosować się do poleceń każdego członka podchodzonego obozu?
Kodeks nie definiuje granic okolic obozu. Podobnie jak wartownik może zatrzymać podchodzącego w dowolnej odległości od obozu, tak i każdy członek obozu, podczas alarmu może wezwać obcego, który wyda mu się podejrzany do ujawnienia swojej tożsamości i udziału w podchodach, po czym go zatrzymać. Problem dotyczy sytuacji gdy na skutek ogłoszenia alarmu, podchodzący usiłują wycofać się z zagrożenia. W jakiej odległości od obozu mogą czuć się bezpieczni? W żadnej! Podchodzący muszą zaryzykować i na własny użytek przewidzieć jak daleko mogą być „ścigani”. Im lepszy wykonają zwiad, im lepiej rozpoznają przeciwnika, tym mają większe szanse, że się nie pomylą. Jedna drużyna nie wyjdzie z pościgiem poza krąg namiotów, a inna będzie tropić podchodzących nawet „na koniec świata” – choć wtedy szanse wytropienia gwałtownie maleją. Jedną z najczęstszych przyczyn porażek jest nie docenienie przeciwnika. Na gruncie tego kodeksu odnalezienie podchodzących nawet 20 km od obozu oznacza ich porażkę. W interesie podchodzących jest więc doskonale ukryć bazę wypadową i przemyśleć sposób i drogi odwrotu na wypadek ogłoszenia alarmu. Odwrót jest równie istotną częścią gry jak samo podejście do obozu.

Jak sprawdzić czy osoba podejrzana o podchodzenie obozu, wykryta w dużej od niego odległości faktycznie brała udział w podchodach?
Wystarczy zadać jej odpowiednie pytanie. Jeżeli harcerz uczestniczył w podchodach na zasadach niniejszego kodeksu honorowego musi powiedzieć prawdę i przyznać się do tego. Na słowie harcerza polegaj jak na Zawiszy! W naszym gronie to wystarcza.

Czemu osoba zatrzymana podczas podchodów, która po ogłoszeniu pobudki zamelduje się komendantowi, otrzyma odebraną mu chustę z powrotem ale tylko pod warunkiem, że dokona specjalnego wpisu do kroniki lub pozostawi inną materialną pamiątkę uznania dla służby wartowniczej?
Chodzi o stworzenie symetrycznych warunków gry. Osoba której uda się podejść obóz otrzymuje pamiątkowy akt uznania dla swego wyczynu. Podobne, jeśli nie większe, uznanie należy się wartownikowi, który udaremnił podchody i drużynie, która posiada skuteczny system obrony obozu. Kodeks wyklucza jakiekolwiek inne formy nagród za zwycięstwo w tej grze. Harcerzowi wystarczy symboliczny akt uznania, nie wypada mu żądać korzyści materialnych. Być może dzięki tej zasadzie, w harcerstwie wytworzy się moda na kolekcjonowanie dyplomów uznania uzyskanych w podchodach, tak jak kolekcjonuje się sprawności, a to poskutkuje upowszechnieniem podchodów.   

Co to znaczy, że osoby biorące udział w podchodach traktowane będą w obozie po bratersku?
Harcerz w każdym widzi bliźniego, a za brata uważa każdego innego harcerza. Także tego, który jeszcze przed chwilą był groźnym przeciwnikiem w grze. Takiej postawy wymaga od nas Prawo Harcerskie! Jeśli się głębiej zastanowić nad istotą podchodów, dojdzie się do wniosku, że harcerze, którzy być może przemierzyli setki kilometrów by spróbować podejść nasz obóz zadali sobie ten trud, właśnie dlatego, że jesteśmy braćmi. Wszak podchody oprócz tego, że są niezapomnianą przygodą wartą każdego wysiłku, są też w ostatecznym rachunku mechanizmem, który sprzyja czujności wart, a więc przyczyniają się do zwiększenia naszego własnego bezpieczeństwa. Jeśli spojrzymy na to w ten sposób winni jesteśmy wdzięczność tym, którzy ten trud podjęli. Obojętnie czy uczestnicy podchodów zjawiają się w naszym obozie jako zwycięzcy czy jako pokonani, winni im jesteśmy wdzięczność i szacunek za to, że zdecydowali się podchodzić właśnie nasz obóz. Na pewno są zmęczeni i niewyspani, a może też głodni i spragnieni. Przez kilkanaście ostatnich godzin, a może nawet kilka dni, nie mieli takich warunków jak my. Pokonali wiele trudów, mało spali, szybko i byle co jedli, żyli w napięciu. Godzi się ich nakarmić i zaoferować wypoczynek. Spotkanie po pełnej wrażeń nocy jest też doskonałą okazją do lepszego poznania się, a nawet zaprzyjaźnienia. Grzeszy ten kto takiej okazji nie potrafi wykorzystać. 

Co to znaczy, że osoby podchodzące, które nie przestrzegają zasad kodeksu powinny być traktowane są na równi z intruzami i stosuje się w stosunku do nich domniemanie nieprzyjaznych zamiarów, ze wszystkimi tego konsekwencjami?
Harcerzem jest ten kto przestrzega Prawa Harcerskiego a nie ten kto tylko nosi mundur. Ktoś kto nie trzyma się zasad do przestrzegania których dobrowolnie się zobowiązał, łamie Prawo Harcerskie i sam wyklucza się z bratniego kręgu. Nie może więc oczekiwać przyjaznego traktowania. Po za tym istnieją poważne względy praktyczne uzasadniające takie postawienie sprawy.  Wartownik, ma przede wszystkim strzec obozu i to przed każdym niebezpieczeństwem. Każda szanująca się drużyna ma regulamin służby wartowniczej oraz, nieraz latami dopracowywane i ćwiczone, procedury alarmowe przewidziane na różne sytuacje. Jeśli podczas pełnienia służby wartowniczej zdarzy się sytuacja, którą wartownik zinterpretuje jako potencjalnie niebezpieczną, ma obowiązek wszcząć odpowiednią procedurę. Między innymi gdy zostanie napadnięty albo gdy wypłoszy niezidentyfikowanego osobnika czającego się w pobliżu obozu, powinien z założenia uznać, ma do czynienia z osobami, które mają nieprzyjazne bądź nawet wrogie zamiary. Zatem ktoś kto nie przyzna się, że podchodzi obóz i nie zastosuje się do poleceń wartownika musi liczyć się z tym, że zostanie potraktowany w sposób zdecydowany. W jaki? To zależy od procedur obowiązujących w podchodzonym obozie. Na pewno jednak trzeba się liczyć z bardzo poważnymi konsekwencjami.     

Jak należy postępować w sprawach spornych?
Tym co najbardziej wyróżnia podchody od większości innych gier harcerskich  jest brak bezstronnego sędziego. Do tej pory sprawy sporne były niemal beznadziejne, bo nie dość, że nie było sędziego, to jeszcze nie było jednolitych zasad. Najczęściej podchodzący i podchodzeni mieli na ten temat odmienne wyobrażenie. Stąd tak ogromna liczba konfliktów i obawa instruktorów przed posyłaniem harcerzy na podchody, bo przeważnie kończyły się one w atmosferze głębokiego emocjonalnego sporu, który z atmosferą braterstwa nie miał nic wspólnego. Teraz przynajmniej jedno jest jasne – zasady gry. Pozostaje jednak pytanie, kto ma rozstrzygać sprawy sporne? Trudno wykluczyć, że się nie zdarzą mimo, że przepisy kodeksu są proste i jednoznaczne.

Otóż przyjęta została zasada, że kwestie sporne rozstrzygają między sobą wyłącznie komendant obozu podchodzonego oraz drużynowy harcerzy, którzy podchodzili obóz. Nawet jeśli tego drugiego nie ma na miejscu podchodów, musi mieć on łączność z harcerzami których wysłał na podchody. W przypadku kiedy obaj druhowie nie umieliby dojść do porozumienia, doraźnie o wyniku gry decyduje komendant obozu podchodzonego. Jego rozstrzygnięcie można zaskarżyć do Kapituły Honorowego Kodeksu Podchodów, która podejmie decyzję po zapoznaniu się z racjami obu instruktorów.

Ważny jest sposób postępowania. Harcerze uczestniczący w podchodach i wartownicy muszą być uświadomieni, o tym że nie wolno im samodzielnie wykłócać się ze sobą o to kto ma rację. To ustalić mogą między sobą wyłącznie instruktorzy.

Przyjęta zasada, mówiąca o tym że w przypadku braku porozumienia, głos decydujący ma komendant podchodzonego obozu, jest logiczną konsekwencją całej konstrukcji kodeksu. Wartownik w zasadzie nie ma możliwości złamać zasad gry,  o ile, bez wyraźnej przyczyny nie zachowa się agresywnie wobec podchodzącego albo nie zniszczy pozostawionych wizytówek. Znacznie więcej pokus czyha na podchodzących; niewykonanie poleceń wartownika, ucieczka, agresywne zachowanie, utrudnianie pełnienia służby po zatrzymaniu, kontynuowanie podchodów w trakcie ogłoszonego alarmu. Ponieważ wątpliwości muszą zostać rozstrzygnięte, ktoś musi mieć głos decydujący. Logicznym jest wybór gospodarza, który „broni” obozu.

Jakie konsekwencje czekają drużynę podchodzoną, która jest sygnatariuszem kodeksu i naruszy jego zasady?
Sprawa na wniosek zainteresowanej strony zostanie zbadana przez Kapitułę Kodeksu. Jeśli zarzuty będą poważne i zostaną potwierdzone, na stronie internetowej kodeksu podchodów ukaże się odpowiednia informacja o zaistniałych faktach i drużyna ta zostanie usunięta z listy sygnatariuszy.

Czemu drużyna stosująca niniejszy kodeks podchodów musi się zobowiązać podchodzić inne obozy bez uprzedniego powiadomienia, wyłącznie na publicznie ogłoszonych zasadach wymaganych przez stronę podchodzoną?
Tego wymaga elementarne poczucie przyzwoitości, które mówi „nie rób drugiemu co tobie nie miłe”. Jeśli sami oczekujemy, że podchodzący będą stosować się do zasad, których my od nich wymagamy, sami powinniśmy przyjąć  identyczne zobowiązanie, to znaczy podchodzić tylko na tych zasadach, których wymaga strona podchodzona. Przepis ten ma też za zadanie upowszechnić pewną ogólną zasadę, która mówi:  podchody mogą być prowadzone bez uprzedzenia tylko wtedy kiedy drużyna podchodzona wyrazi na to publicznie zgodę i publicznie określi na jakich zasadach oczekuje takiego niezapowiedzianego podchodzenia. Jednym ze sposobów takiej publicznej deklaracji jest podpisanie się pod niniejszym kodeksem. Ale być może powstaną też inne konkurencyjne kodeksy, systemy podchodów, ligi, stowarzyszenia, itp.

Kiedy konieczne jest zawiadomienie komendy obozu o zamiarze podchodów, uzyskanie na nie zgody i uzgodnienie szczegółowych zasad?
Wtedy gdy nie mamy stuprocentowej pewności, że drużyna którą chcemy podchodzić wyraziła publicznie na to zgodę i określiła zasady podchodów. Drugi warunek – znamy i akceptujemy te zasady. W każdej innej sytuacji konieczne jest powiadomienie, uzyskanie zgody i uzgodnienie zasad. 

DO ZOBACZENIA NA SZLAKU PRZYGODY!

Zbliżają się obozy. W tym roku obowiązywać będzie wydyskutowana w Pobudce i zaprezentowana wyżej treść kodeksu. Już dziś jest ona dostępna na stronie http://podchody.scouting.pl/.   Każda drużyna harcerska niezależnie od przydziału organizacyjnego, jeśli chce, może się pod nim publicznie podpisać i poinformować wszystkich zainteresowanych o miejscu lokalizacji swojego tegorocznego obozu. Mam nadzieję, że w tym roku każdy szanujący się harcerz będzie miał okazję podjąć to romantyczne wyzwanie. Zobaczymy jak ten kodeks się sprawdzi, a po wakacjach na łamach Pobudki podzielimy się doświadczeniami i ewentualnie wspólnie pomyślimy o jego nowelizacji. 

Czuwaj!
hm. Marek Gajdziński