hm. Marek Gajdziński 

Czy przeciętny drużynowy ma świadomość tego, że cała potężna machina organizacyjna ZHR istnieje tylko po to aby służyć mu pomocą w prowadzeniu drużyny? Żarty! Jest dokładnie odwrotnie. Większość drużynowych jest przekonanych, że ich drużyny są najniższym i najmniej ważnym ogniwem organizacji. Ich odczucia są niestety prawidłowe. Tak właśnie jest obecnie w ZHR.

Ciągle słyszę o umocnieniu roli hufca, o promocji harcerstwa, o wizerunku zewnętrznym, o silnych chorągwiach i o sprawnych okręgach. Rzadko słyszę by ktoś troszczył się o jakość pracy w  drużynach i o kompetencje drużynowych. A jeśli nawet to sposobem ulepszania ich pracy mają być silne hufce i jeszcze silniejsze chorągwie?! 

Dlaczego tak się dzieje. Bo nasi harcerscy urzędnicy w większości nie mają pojęcia o prowadzeniu drużyn. Nie do tego byli szkoleni. Jak więc mogliby pomóc drużynowym? Chcąc ukryć brak kompetencji w tej dziedzinie, a jednocześnie wykazać swoją przydatność dla organizacji, wymyślają setki tematów i projektów leżących w obszarach ich własnych zainteresowań i umiejętności, które jednak nijak się mają do realnych potrzeb drużynowych.

Na ostatniej zbiórce wyborczej pewnej chorągwi harcerzy, wśród 90 instruktorów było zaledwie 12-tu drużynowych. Spośród dwóch kandydatów wybierano komendanta chorągwi. Jeden to dawny drużynowy, który odnosił sukcesy w drużynie i dysponuje ogromnym doświadczeniem kształceniowym. Ten startował w wyborach z programem wypełnionym konkretnymi propozycjami wsparcia dla drużynowych i z zespołem równie doświadczonych instruktorów, gwarantujących realizacje tego programu na najwyższym poziomie. Drugi w swoim życiorysie nawet nie przyznał się do tego, że był drużynowym. Jak się potem okazało, drużynowym był krótko i słabym, a awansując na hufcowego rozwiązał własną drużynę „ponieważ nie spełniała kryteriów regulaminowych”. Reklamował się jako specjalista od tworzenia hufców, spec od zarządzania oraz marketingu. Zespołu nie miał wcale, a nieliczni współpracownicy, którzy deklarowali pomoc charakteryzowali się podobnym poziomem kompetencji. Swój program ukierunkował na wzmacnianie roli hufcowego, skuteczny marketing zewnętrzny i działania o charakterze socjalno-bytowym adresowanym do kadry instruktorskiej –  typu; pomoc w aktywizacji zawodowej (mówiąc wprost - załatwianie pracy) i imprezy integracyjne typu wycieczka narciarska w Alpy.

Jak myślicie szanowni czytelnicy? Kto został Komendantem Chorągwi? Łatwo przewidzieć biorąc pod uwagę proporcję drużynowych obecnych na sali. Procesy tego typu zachodzą w skali całego Związku. Jak tak dalej pójdzie staniemy się Związkiem Zawodowym Działaczy Harcerskich nakierowanym na rozwiązywanie życiowych problemów instruktorów oraz dostarczanie im korzyści i przyjemności, a nie organizacją wychowawczą skoncentrowaną na pracy wychowawczej wśród młodzieży.

Istnieje też inny poważny problem związany z tym, że wśród obecnej kadry instruktorskiej tak mało jest doświadczonych drużynowych mających codzienny kontakt z żywą harcerką czy harcerzem. Mam nadzieję, że czytelnik znający realia ZHR prawidłowo, odczyta umieszczenie słowa „harcerka” w poprzednim zdaniu. Było to tylko próbą sprostania wymogom poprawności politycznej. Bo problem w zasadzie dotyczy głównie Organizacji Harcerzy. Są to ujawnione w poprzedniej kadencji władz naczelnych, nachalne próby upolitycznienia ZHR. Ale czy można się temu dziwić. Armia działaczy harcerskich, którym ani w głowie jeździć na obozy i biwaki, zajmuje się tym co ich samych pasjonuje. A co pasjonuje przeciętnego, jako tako wyrobionego społecznie, dorosłego mężczyznę bardziej niż polityka? Nasi funkcjonariusze organizacyjni tam właśnie lokują swoje zainteresowania, wielu również plany życiowe, a harcerstwo wykorzystują jako trampolinę mającą im pomóc wejść w czynne życie polityczne. Tym samym niszczą wiarygodność wychowawczą harcerstwa, utrudniają pracę drużynowym, a ich problemy spychają na boczny tor.

Każdy uczciwy instruktor zgodzi się ze mną, że misją harcerstwa jest wychowanie młodzieży a nie udział w życiu politycznym. Kto tę misję realizuje? Drużynowi!  To drużynowi powinni być najważniejszymi instruktorami w związku i to ich potrzeby związane z pracą wychowawczą powinny być tym na czym koncentrują się wszystkie wysiłki organizacji. Rolą ZHR jest kształcić jak najwięcej jak najlepszych DRUŻYNOWYCH i pomagać im w pełnieniu ich funkcji wychowawczych. To jest sensem istnienia organizacji i najważniejszym zadaniem wszelkich jej funkcjonariuszy od hufcowego począwszy, a na przewodniczącym kończąc.

Jak do tego doprowadzić? Nie sądzę aby pomogły tu apele o samoograniczenie ambicji osób, które dawno utraciły kontakt z chłopięcym światem. Potrzebne są rozwiązania systemowe.

W praktyce to władze organizacji decydują o tym jaki będzie jej program i styl działania. To od osobowości i kompetencji członków tych władz; hufcowych, komendantów chorągwi, naczelnika zależy co się w tym programie znajdzie i jak będzie on realizowany. Jesteśmy stowarzyszeniem demokratycznym. Władze wybieramy demokratycznie. Kto ma więc mieć największy wpływ na jakość tych wyborów jak nie najbardziej zainteresowani i najważniejsi instruktorzy w harcerstwie – czyli  DRUŻYNOWI!

To wyłącznie oni powinni decydować, kto będzie najlepiej im służył. Nie zajmował się swoimi problemami i zainteresowaniami ale wykonywał ciężka pracę na ich rzecz. To wyłącznie oni powinni oceniać, kompetencje tych, którzy mają im służyć, a więc hufcowych, komendantów chorągwi, naczelników i przewodniczących. 

Aby to zagwarantować wystarczy przyznać czynne prawo wyborcze wyłącznie tym instruktorom, którzy aktualnie pełnią funkcję drużynowego. Natomiast bierne prawo wyborcze, tak jak dotąd powinno przysługiwać wszystkim instruktorom – oczywiście z zachowaniem wymogu posiadania odpowiedniego stopnia ( a więc kompetencji) dla niektórych wyższych funkcji.

W ten sposób komendantem chorągwi, będzie mógł zostać tylko harcmistrz wybrany w wyborach bezpośrednich przez drużynowych. Trochę inaczej sprawa ma się z wyborem władz naczelnych i delegatów na Zjazd ZHR. Wrócę jeszcze do tego.

Ktoś kto pełni funkcję z wyboru, kto decyduje o programie, o kształceniu, o przyznawaniu stopni i o mianowaniu współpracowników na podległe sobie stanowiska, musi mieć świadomość, że z tego jak wywiązał się ze swoich zadań rozliczać go będą drużynowi. Że jeżeli planuje długofalowe działania i chce nimi kierować przez więcej niż jedną kadencję, będzie musiał sprawić, że to nikt inny tylko drużynowi odczują dobroczynne efekty tych starań. Nie szef partii, nie opiekun duchowy, nie stetryczały  kolega, który marzy o kolejnym krzyżu zasługi, tylko DRUŻYNOWY!

ZHR targany jest konfliktami. W koteriach, które się wzajemnie zwalczają nie uświadczysz drużynowych. Oni nie mają na to czasu. Prowadzą drużyny! Tylko to absorbuje ich uwagę. Konflikty prowokowane są przez ludzi, którym harcerstwo kojarzy się nie z obozem ale z wyborami parlamentarnymi i ideologią. Możemy być pewni. Drużynowi nie będą powierzać funkcji takim ludziom. Drużynowi doskonale wiedzą kto im może pomóc, kto poprowadzi skuteczny kurs, kto ożywi hufiec, chorągiew i organizację propozycjami, z których będą chcieli korzystać. Pozwólmy im wybierać ludzi, których oni uznają za przydatnych. Dość już zwalczających się koterii i harcmistrzowskich towarzystw wzajemnej adoracji, które gotowe są pogrążyć harcerstwo w niebycie byle tylko dojść i utrzymać się przy władzy. A  osiągniętą w ten sposób pozycję w ZHR traktują instrumentalnie – jako dowód kompetencji i przepustkę do świata polityki.      

Przyznanie czynnego prawa wyborczego wyłącznie instruktorom pełniącym funkcje drużynowych jest najbardziej skutecznym sposobem aby sprawić, że  harcerstwo pozostanie harcerstwem. Że nie przekształci się z czasem w związek zawodowy działaczy harcerskich, ani w partię polityczną, tylko wszelkie swoje wysiłki skoncentruje na jednym jedynym celu – skutecznym wychowaniu młodzieży należącej do drużyn.

Aby urzeczywistnić marzenie o Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej jako organizacji gdzie najważniejsi są drużynowi i gdzie wszystko podporządkowane jest wspieraniu ich misji, wystarczy zmienić tylko dwa zapisy w § 12 Statutu.

§ 12
1.
(bz)
2.

 Jest obecnie Postulowane 
Instruktorki i instruktorzy wpisani na listy instruktorek i instruktorów - mianowani lub wybrani na określoną funkcję wychowawczą w Związku oraz posiadający określony przydział służbowy, posiadają czynne prawo wyborcze do wszystkich władz Związku. Instruktorki i instruktorzy wpisani na listy instruktorek i instruktorów – pełniący funkcję drużynowego, posiadają czynne prawo wyborcze do wszystkich władz Związku.

3.
Instruktorki i instruktorzy posiadają bierne prawo wyborcze do władz Związku z następującymi ograniczeniami:
a) do władz naczelnych Związku mogą kandydować instruktorki i instruktorzy w stopniu harcmistrzyni lub harcmistrza albo podharcmistrzyni lub podharcmistrza,

b) na funkcję Przewodniczącego Związku, Naczelniczki Harcerek i Naczelnika Harcerzy oraz komendantki chorągwi harcerek i komendanta chorągwi harcerzy, mogą kandydować instruktorki w stopniu harcmistrzyni albo instruktorzy w stopniu harcmistrza,

c) 

 Jest obecnie Postulowane 
ograniczenia wynikającego z lit. a) nie stosuje się do Zjazdu ZHR.  Skreślić!

4.
Harcerki starsze i harcerze starsi posiadają bierne prawo wyborcze do władz okręgu i obwodu, z wyłączeniem funkcji przewodniczącego zarządu okręgu.
5.
Członkowie współdziałający posiadają bierne prawo wyborcze do władz okręgu i obwodu, z wyłączeniem funkcji przewodniczącego zarządu okręgu.


Kilka słów wytłumaczenia odnośnie sensu drugiej poprawki pkt 3 lit.c).
Celem tej zmiany jest wprowadzenie zabezpieczenia przed innego rodzaju patologią czyli powstaniem sytuacji, w której drużynowi w większości przewodnicy głosować będą wyłącznie na siebie. Tymczasem od delegatów na Zjazd oczekujemy umiejętności patrzenia na harcerstwo z szerokiej perspektywy i dogłębnego rozumienia mechanizmów jakie w nim funkcjonują. To kwestia posiadania odpowiednich kompetencji. Dlatego w zaproponowanym rozwiązaniu instruktor ubiegający się o wybór na delegata musi posiadać minimum stopień podharcmistrza (docelowo, w przyszłości po okrzepnięciu tego systemu harcmistrza). Ale nadal wyboru delegatów powinni dokonywać wyłącznie drużynowi tak abyśmy wszyscy mieli pewność, że wybrani przez nich delegaci podejmując decyzje na Zjeździe będą mieli na celu przede wszystkim wspieranie procesu wychowania w drużynach, a nie cele polityczne czy swój własny ambicjonalny interes. Poza tym dodatkowych motywacji do samorozwoju nigdy dość. Chcesz zostać delegatem na Zjazd i mieć bezpośredni wpływ na podejmowane tam decyzje  - zdobądź stopień podharcmistrza – to proste. Mam nadzieje, że przewodnicy, którzy są dopiero na początku swojej instruktorskiej drogi podejdą do tego postulatu ze zrozumieniem, tym bardziej, że przecież postulowane zmiany dają im potężne możliwości wpływania na kształt swojej organizacji.

Spodziewam się, że opór przed takimi zmianami będzie potężny. Dziś, aby wygrać wybory wystarczy utworzyć wzajemnie popierającą się koterię. Pojeździć po kraju, obiecać lokalnym liderom eksponowane funkcje, a czasem pracę w agendach rządowych. To takie łatwe. A ciężko rezygnuje z przywilejów, zwłaszcza, że dzięki nim łatwo przychodzi uzyskać wysoką pozycję w administracji ZHR.  Po dokonaniu postulowanych zmian, chcąc pełnić wysokie funkcje w Związku, trzeba będzie się napocić w konkretnej harcerskiej robocie i wykazać, że się jest autentycznie przydatnym. To będzie kosztowało wiele czasu i wysiłku. Okaże się, że dobre pozycje na partyjnych listach wyborczych, rządowe i samorządowe posady łatwiej będzie uzyskać poprzez bezpośrednią pracę partyjną niż w harcerskim działaczeniu. Ci więc, którzy ZHR traktują instrumentalnie sami odejdą. Atmosfera się oczyści, a w ZHR pozostaną tylko ci instruktorzy, którzy chcą się poświęcić wychowaniu młodzieży.

To takie proste i takie uczciwe.
Oby dobry Bóg nam na to pozwolił!

hm. Marek Gajdziński HR
Obecnie komendant kursu Jakobstaf i członek redakcji Pobudki. Związany "od urodzenia" z 16WDH im. Zawiszy Czarnego. W Szesnastce był drużynowym i szczepowym (1977-1987). Inicjator powołania Unii Najstarszych Drużyn Harcerskich Rzeczypospolitej (1979),  Członek KIHAM (1980-1982), Założyciel Polskiego Bractwa Skautowego (1987), Vice Naczelnik Ruchu (1987), Vice Naczelnik ZHR d/s harcerstwa męskiego (1989-1990), Współzałożyciel i pierwszy Komendant Główny HOPR (2002-2004), Komendant Mazowieckiej Chorągwi Harcerzy (2004-2006).
Prywatnie; informatyk, przedsiębiorca, żonaty, dwoje dzieci.