hm. Paweł Wieczorek KOHUB

Motto: „Masz żonę (ślubną), dom masz tyż
W nim zaś masz misz-masz, gdyż masz mysz.
Przeklinasz mysz, masz dość jej psot?
 W terminarz wpisz: Zakupić: Kot”.

z Ogdena Nasha


W Parlamencie Rzeczypospolitej zagnieździły się myszy. Biegają w kuluarach z kamerami i mikrofonami, zakłócają przysłowiowy spokój sali obrad Sejmu. Żona-Samoobrona bardzo wzburzona, więc przewodniczący rządzącej partii wyraził uzasadnione zaniepokojenie, wicepremier Ludwik do Rondla obiecał pogonić w kamasze. Krótko mówiąc, jak pisał nasz cytowany wyżej Nash :  „w terminarz wpisz: Zakupić: Kot” . Cóż, takie są reguły demokracji i nie ma się co obrażać, nikt z polityków oburzonych na media na razie nie złamał prawa. Po prostu wszyscy musimy przywyknąć do metod parlamentarnych w nowym stylu. Dziennikarzom nikt dotychczas nie zabrania wyrażać swojej opinii: „Partie polityczne są instytucjami demokratycznego państwa, są przez obywateli finansowane i z tego powodu społeczeństwo ma prawo do informacji i krytyki ich poczynań, tak samo jak i innych instytucji i władz” – oznajmiają pismacy w swoim oświadczeniu. A władze mają prawo się bronić przed medialnymi napaściami, i tak jest w porządku.

Podczas obrad Rady Naczelnej ZHR Przewodniczący pryncypialnie skrytykował nieodpowiedzialne działania myszy, które podkopują zaufanie i leją wodę na młyn sypiąc piasek w tryby. Konkretnie chodzi o POBUDKĘ. I to jest w porządku, po prostu takie są reguły gry politycznej, a harcerstwo jest emanacją polityki w jej najnowszym wydaniu tak samo jak  inne instytucje i władze finansowane przez obywateli, było tak zawsze, nawet w czasach głębokiego PRL-u i HSPS-u, jeśli drogie Druhny i Druhowie wiecie co mam na myśli. Dziś przykład idzie z Wiejskiej, czyli... „Zakupić: Kot”.

Miłośnicy polityki z przyjemnością przeczytają piąty numer POBUDKI, bo aż buzuje w nim od parlamentarnej atmosfery i parlamentarnych wyrażeń. I to też jest w porządku. Zbliża się przecież zjazd, pora skorzystać z wszystkich praw jakie gwarantuje nam system demokratyczny, jak wiadomo od czasów sir Winstona Churchilla demokracja to bardzo zły sposób rządzenia, tylko nikt jeszcze nie wymyślił lepszego. Teraz nie pora obrażać się na demokrację, nie czas spać w zaciszu swoich drużyn, albowiem, jak u Ogdena Nasha mogłoby się to skończyć tak: „Jest kot. Noc. Śpisz. Spiż gwiezdnych cisz. Wtem wrzask! Drżysz: drze się kot, nie mysz”. Działajmy, póki kot za bardzo nie wrzeszczy, bo ryk kota mógłby niektórych mocno przestraszyć. Odwaga znowu zdrożała, bohaterów jak na lekarstwo, krewni i znajomi redaktorów POBUDKI gremialnie piszą do nas maile z poparciem, ale zastrzegając się że to tylko do wiadomości redakcji. Artykuły do publikacji muszą pisać ciągle ci sami autorzy. No bo przecież prawdziwi instruktorzy ZHR zajmują się swoimi drużynami i hufcami, a polityka jest im głęboko obca, zajmować się nią nie chcą. I to też jest głęboko słuszne – drużyna najważniejsza.

Problem jedynie w tym, że w czasie przedzjazdowym polityka chętnie zajmie się tymi pięknoduchami, którzy nie chcą zajmować się polityką, a w rezultacie po zjeździe niektórych zniesmaczonych parlamentarnymi obyczajami instruktorów może po prostu nie być w ZHR – wraz z ich idealnymi drużynami wylądują poza organizacją. Kot już o to zadba. Wśród serdecznych przyjaciół kot zagryzie myszy, a najwybitniejsza nawet mysz niewiele wskóra zagryziona. Sugerujemy zatem w piątej POBUDCE, że może warto na krótki czas zawiesić elegancję i splendid isolation, by skutecznie bronić własnych poglądów, oraz własnych drużyn przed kotem.

Widzę jeszcze jedną korzyść z lektury piątej POBUDKI: otóż te Druhny i ci Druhowie, którym zamieszczone w niej artykuły bardzo się NIE SPODOBAJĄ – bo napastliwe, bo stronnicze, bo krótko mówiąc POLITYCZNE
- dojdą być może do odkrywczego wniosku, że tak właśnie będzie wyglądał ZHR, jeśli kot wygra zjazd. To, co straszy w piątym numerze naszego pisma jest portretem pamięciowym harcerstwa, przemodelowanego według koncepcji organizacji partyjnej. Ponieważ taka wizja ma wielu zwolenników we władzach dzisiejszego ZHR, zatem ci wszyscy, którzy chcą jej urzeczywistnienia nie muszą nic robić, wystarczy że biernie poczekają na rozwój sytuacji.

A jaka jest, spytacie, alternatywa? Cóż: po pierwsze pomyśleć, to nie zaszkodzi nigdy. Po drugie przemóc się, zdobyć na odwagę i aktywność, odpowiedzieć sobie na fundamentalne pytania postawione w artykule harcmistrza Marka Gajdzińskiego i jak najszerzej rozpowszechnić swoje przemyślenia, na przykład na łamach POBUDKI. Może ostateczny rezultat będzie taki, jak w puencie cytowanego wiersza Ogdena Nasha: "Wpisz do not:
Dać spokój: MYSZ. Udusić: KOT".

hm Paweł Wieczorek KOHUB

P.S.
Prywatnie bardzo lubię koty. Szanuję też i darzę sentymentem Druha Przewodniczącego ZHR.
 
 
PAWEŁ WIECZOREK "KOHUB"
były KIHAM-owiec i współżałożyciel ZHR, dziś poza czynną służbą.. Z zawodu dziennikarz, niektórym w harcerstwie znany jako autor książek, np. „Zielonego Straszydła”, „Szkoły harców”, „Pięciu Zielonych”. Ojciec dwóch instruktorek ZHR.